czwartek, 30 stycznia 2014

Thirty Four


NOTKA POD ROZDZIAŁEM JEST BARDZO,BARDZO WAŻNA :) 
Caitlin
- Błaaagam Cię, Isabell.
Nie opowiadaj znów tej historii- wyszeptałam błagalnym tonem.
-Zanudziłam cię?- Zaczęła pić colę przez słomkę.
-Tak, kiedy opowiedziałaś to po raz tysięczny- westchnęłam.
-Przepraszam?- Przewróciła oczami.
Oparłam głowę o dłoń i przyglądałam się widokowi zza okna. Siedziałam na miękkim krześle w jakiejś przytulnej kawiarni słuchając tych samych opowieści mojej przyjaciółki. Może stanie się cud i jakoś się stąd wyrwę. To nie tak, że nie lubiłam spędzać z nią czasu. Kochałam to. Po prostu nie miałam ochoty słuchać tej samej historii po raz kolejny i kolejny, i kolejny, a Isabell bardzo lubiła ją opowiadać. Kilka razy dziennie. Dzwonek przyczepiony do drzwi wejściowych zabrzęczał, co oznaczało, że właśnie ktoś wszedł do środka. Moje modlitwy zostały wysłuchane? Podniosłam głowę i spojrzałam w kierunku, z którego dochodził dźwięk. Zdziwiłam się, bo był tu Justin.
-Znowu coś planujecie?- Powiedziałam do Isabell.
- Może- uśmiechnęła się wesoło.
Jej zmiany nastroju mnie przerażały.
Westchnęłam.
Co oni wyprawiali? Wrobili mnie już dwa razy, chyba starczy? Tak, zdecydowanie. Starczy.
- Zanim na mnie nakrzyczysz… nic nie wiedziałam, przyrzekam- podniosła dwa palce do góry.
-Zobaczymy- ułożyłam wargi w wąską linię.
-Heej, Justin, wiesz, że istniej takie coś jak telefon?- Uśmiechnęłam się.
-Telfon? Wow, Caitlin, zawsze jesteś z takimi nowinkami do przodku- puścił mi oczko, a ja przewróciłam oczami- Jak leci, Isabell?
- Świetnie, tylko proszę, Justin. Zacznij do niej dzwonić, bo zawsze podejrzewa mnie- udała zasmuconą.
-Nie ma sprawy-odpowiedział.
-Więc co się tu sprowadza?- Zaczęłam rozmowę, odsuwając się by Justin usiadł przy mnie. Od razu objął mnie ramieniem.
- Caitlin, nie zawsze mam ukryty plan- usprawiedliwił się.
-Owszem masz.
- Ouuu, kłótnia! Zmywam się!- Powiedziała Isabell i nawet nie poczekała aż jej odpowiem. Już jej nie było.
Justin zaśmiał się i pogłaskał mnie po nodze.
-Masz rację,mam- westchnął i odchylił głowę do tyłu.
-Więc?- Nalegałam-Chwila. Żadnych opasek. Żadnych wyjazdów poza miasto- pomachałam palcem.
Słodki śmiech Justina znów rozbrzmiał w całym pomieszczeniu.
- Obiecuję- powiedział cicho.
***
Naprawdę nie wiedziałam, czego się spodziewać. Ostatnio pod pretekstem wycieczki szkolnej zabrał mnie na plażę na drugim końcu stanu. Do cholery to Justin Bieber. Nieobliczalny i zdecydowanie szalony.  Wysiadłam z samochodu delikatnie zamykając drzwiczki. Stałam przed ogromnym budynkiem. Podniosłam głowę do góry i lekko rozchyliłam usta.
- Justin, chyba nie będziesz kazał mi tam wejść?
Brak odpowiedzi.
-Juuuuustin?
Nadal brak odpowiedzi. W sumie…miałam już odpowiedź. Będę musiała tam wejść!
-Bieber- odezwałam się po raz kolejny i miałam wrażenie, że prowadzę monolog i nikt mnie nie słucha.
-Tak, Finley?
Poczułam jak moje policzki się rumienią.
- Mam nadzieję, że warto będzie tam wejść.
- Skarbie, dla mnie warto- uśmiechnął się szeroko.
-Miejmy taką nadzieję- westchnęłam po raz setny tego dnia.
Po 10 minutach chodzenia po schodach miała dość . Może powinnam to nazwać „ciężkiej walki”. Myślicie, że to dobry pomysł zaczął ćwiczyć na lekcjach wf? Nie żebym musiała męczyć się tak drugi raz, o nie! Czy w tym budynku nie ma windy?
-Czy tu nie ma windy?- Zapytałam Justina podpierając się barierki.
- Oczywiście, że jest-prychnął.
-To, dlaczego idziemy?- Roześmiałam się, ale sama nie wiem czy ze złości czy rozbawienia.
-Nie ufam windom.
-Słucham?- Zaśmiałam się chyba po raz setny tego dnia-Jak można nie ufać windom?
- Jednak można. Gdy miałem 10 lat utknąłem w jednej i od tej pory trzymam się od nich z daleka.
Justin Drew Bieber, wozi ze sobą bron, handlował narkotykami, a boi się jeździć windą. Życie jeszcze nie raz mnie zaskoczy. –Pomyślałam.
Podeszłam bliżej i przytuliłam go.
-Śmiejesz się ze mnie- nie wiedziałam czy było to pytanie czy stwierdzenie.
-Nie, nie po prostu…coś mi się przypomniało-skłamałam.
Uwaga, właśnie użyłam najgłupszej wymówki na świecie zaraz po „Boli mnie brzuch, mogę nie iść do szkoły?”.
-Tak, przypomniało ci się to, co powiedziałem minutę temu- teraz to i on się śmiał.
-Nieprawda- pogłaskałam go po plecach.
Justin zrobił minę, taką, jaką robią ludzie, gdy wpadają na świetne pomysły, aż zdziwiłam się, dlaczego nad jego głową nie pojawiła się żarówka. Jak w tych kreskówkach, które oglądałam jak byłam dzieckiem. 
-Patrząc na twój wyraz twarzy…
Pokiwałam głową.
Justin odwrócił się do mnie tyłem i wskazał na swoje plecy. Od razu zrozumiałam, o co mu chodzi i uwierzcie mi, nie miałam nic przeciwko.  Potem będę rozmyślać jak poprawić moją słabą, bardzo słabą kondycję. Szybko wskoczyłam na plecy Justin i oplątałam nogi naokoło jego talii. Zachował się jakby niósł plecak do tego na jednym ramieniu, ale to chyba wyjaśniają jego mięśnie.
Chciałam położyć się na jego ramieniu, ale gdy chodził jego kości ocierały się o mój policzek. Au.
Po kilku minutach wchodzenia na górę byliśmy chyba na miejscu.  Wcale nie zdawałam sobie sprawy, że w Avalon jest taki wysoki budynek. Rozluźniłam uścisk i chwilę potem stałam na ziemi. Fajne uczucie mieć grunt pod nogami , polecam. 
-Więc…- zaczęłam mając nadzieję,że dowiem się czegoś.
Justin lekko popchnął jakieś drzwi. Zastanawiałam się jak wysoki może być budynek i czy nie zacznę panikować. Gdy tylko drzwi uchyliły się do końca mogłam dostrzec wielki, biały ekran projektowy, zaraz obok stał jakiś stół z masą jedzenia. Nie ma, co chłopa pomyślał o wszystkich. Niebo było już lekko zaróżowione, więc gdzieniegdzie były małe lampki, które migały oświetlając przestrzeń.  Zrobiłam mały krok by podejść bliżej ,ale potknęłam się o masę poduszek na dole.
- Jesteś strasznie niezdara- Justin zażartował. Mam nadzieję, że żartował.
-Wybacz.
Byłam ciekawa skąd tu tyle poduszek. Justin zabrał je chyba z pokoju Jazzy, bo innych pomysłów nie miałam.
Podeszłam coraz i oparłam ręce na murku, który miał chronić przed upadkiem z budynku.  Nie ważne jak bardzo zmuszałam się by nie patrzeć w dół to było silniejsze, ale zaraz tego pożałowałam gdy zaczęło kręcić mi się w głowie.
-Masz lęk wysokości?- Justin zapytał z troską w głowie.
-Tak troszeczkę- powiedziałam, łapiąc jego rękę, którą lekko mnie przytrzymywał.
-Przepraszam, nie wiedziałem-tłumaczył się.
Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową.
-Ja też zanim nie spojrzałam w dół.
Rozmawialiśmy chwilę o naszych dziewiczych „chorobach” i zaczęliśmy oglądać film. Byłam strasznie ciekawa, co wybrał. Modliłam się tylko o to by nie był to jakiś horror, bo w pakiecie będzie musiał zostać ze mną całą noc, co w gruncie rzeczy nie było takie złe. Zdziwiłam się, gdy na ekranie pojawił się wielki napis „Titanic”. Uwielbiałam ten film! Od razu zaczęłam podejrzewać intrygę Isabell, bo to jej zawsze opowiadałam jak bardzo cudowny jest ten film. Wygodnie wtuliłam się w Justina i miałam zamiar rozkoszować się trzygodzinnym seansem w jego towarzystwie.
***
Nie ważne jak wiele razy oglądałam ten film. Naprawdę, to się nie liczyło. Zawsze płakałam na scenie, w której Jake umiera. Przerażający był fakt, że to film na podstawie prawdziwej historii. Sama myśl o tym zawsze wywoływała u mnie ciarki. Cały czas ocierałam łzy, a Justin przytulał mnie do swojego boku. Mogę przysiąc, że jego oczy też na chwilę się zaszkliły. Nie wiem, co by się stało gdybym miała go stracić. Jestem pewna, że mój świat zawaliłby się, a ja wpadłabym pewnie w depresję, której nigdy bym nie wyleczyła.
Zamyśliłam się, więc nie zauważyłam, że Justin mija swój samochód i idzie po chodniku.
-Nie jedziemy?- Zatrzymałam się.
-Nie wolisz się przejść? Jest piękna noc-skinęłam głową i zerknęłam na zegarek na moim nadgarstku. Wskazywał 21:26. Praktycznie nocy jeszcze nie było. Nie ważne, nie będę wnikać w szczegóły.
Justin złapał mnie za rękę, jego dłoń była ciepła i przyjemna w dotyku. Chłodne powietrze o tej porze dawało się we znaki, Justin chyba to zauważył, bo objął mnie ramieniem. Zawsze był taki ciepły, nie ważne jaka temperatura była na dworze.
-Myślałeś kiedyś o tym by wrócić do Los Angeles? No wiesz, musi być tam fajniej niż tu.
Justin skrzywił się.
-Nie bardzo, wolę być tu- lekko podniósł kąciki ust-a ty chyba wiesz, dlaczego.
-Mają tu lepszą szkołę?- Zażartowałam.
-Mają tu o wiele lepszych rzeczy- Justin zamrugał kilka razy i zanim się obejrzałam prawie stykaliśmy się twarzami.
-Tak sądzisz?- Zniżyłam głos do szeptu.
-Caitlin, ja to wiem.
Jego delikatne usta stykały się z moimi. Zaplątałam ręce na około jego szyi, a on wplątał swoje dłonie w moje włosy. Nasz twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Czułam jego oddech i zapach, co zawsze przyprawiało mnie o zawroty głowy i zupełnie nie potrafiłam się skupić. Delikatnie przejechałam swoim językiem po jego rozchylonych wargach. Moje włosy lekko powiewały, bo zerwał się wiatr, Justin natychmiast doprowadził je do swojego stanu, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. Chwilę potem całował mnie czule. Żadne z nas nie chciało tego skończyć.
***
-Caitlin, proszę zobacz, co dzieje się w kuchni, martwię się o twojego ojca.
Przewróciłam oczami i ruszyłam w stronę kuchni. Mój tata stał nad kuchenką i męczył się z kurczakiem na patelni.
-Teraz ja się tym zajmę- położyłam mu rękę na ramieniu.
-Zawsze ratujesz mi życie- uśmiechnął się, jego brązowe oczy wpatrywały się w moje. Mieliśmy takie same oczy. Identyczne. Zawsze mnie to dziwiło, myślałam, że każdy człowiek ma choć trochę  inny kolor oczu.
- Podziękuj mamie, ona mnie tu przysłała.
Siedziałam na stoliku w kuchni czekając aż wszystko będzie gotowe, zaglądając czasem czy czegoś nie przypaliłam, bo  to się zdarza. Było późne popołudnie i minęło już trochę czasu zanim ostatni raz widziałam Justina. Mój telefon zaczął dzwonić, jakby ktoś wiedział, że aktualnie się nudzę. Napis „Destiny” wyświetlił się na telefonie, szybko odblokowałam ekran.
- Destiny? Sto lat cię…
-Nie słyszałam?- Zachichotała do słuchawki.
-W sumie…tak bardzo się cieszę!- Sama zaczęłam piszczeć z podekscytowania.
- Co u ciebie? Jak tam twój kalifornijski chłopak?- Wypytywała.
-Justin jest z Kanady- zaśmiałam się.
-Słyszałam, że Kanadyjczycy mają…
- Ugh, Destiny!
- Przepraszam- znów się roześmiała.
Telefon znów zaczął dzwonić dając mi do zrozumienia, że wykrył drugie połączenie.
-Przepraszam na chwilę, ktoś próbuje się do mnie dodzwonić.
-Tyler?- Zapytałam zdziwiona.
-Caitlin…-zrobił długą przerwę, a moje serce momentalnie przyśpieszyło-Justin jest w niebezpieczeństwie.
Okropny dreszcz przeszedł przez moje ciało, a nogi zaczęły się uginać. Słyszałam tylko głuche „Caitlin, wszystko ok?” w telefonie. 
_________________________________________
Przepraszam,przepraszam,możecie być na mnie źli, nie mam nic przeciwko. Rozdział miałam wstawić wcześniej,ale kompletnie nie mogłam się na nim skupić,ugh.Naprawdę was przepraszam.
35 postaram się wrzucić jak najszybciej,bo mam teraz ferie,ale będzie to ostatni rozdział, jejciu,kiedy to zleciało?
Dziękuję za tak wiele komentarzy i wejść, kocham was bardzo,bardzo mocno, mam nadzieję,że i teraz zostawicie kilka?
Podoba wam się? Sama nie wiem jak to wyszło, co sądzicie,co będzie dalej?

25 komentarzy:

  1. jejkuuuu c u d o w n y!!! <3 zfdxgdgzfVDSz *-*
    końcówka taka jejku :((

    OdpowiedzUsuń
  2. o jeju *,* ciekawe co się stało dsshshseygselakfka

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny, w takim momencie skończyłas ugh, no cóż czekam na nn i juz się doczekać nie mogę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Iza, jeśli w kolejnym rozdziale zrobisz coś Justinowi lub Caitlin to osobiście Cię namierzę, obiecuję. A co do rozdziału, czy ty zawsze musisz kończyć w takich momentach hm? Rozdział słodki, najlepsze jak ją wnosił po tych schodach bo bał się windy. Mam nadzeję, że opowiadanie się dobrze skończy. A teraz co do "Madness" to czekam i czekam i nie ma. Ale mam nadzieję, ze warto. Co ja pierdolę, jasne, że warto. Świetnie piszesz. @thatxpowerx

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu przerwałaś w takim momencie? ugh... Szkoda że to już przedostatni rozdział :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego kończysz w takim momencie?
    Oby Justinowi nic złego się nie stało.
    Proszę, nie kończ tego opowiadania, ono jest takie viunbcfickjgf
    Jak się wciągniesz, to nie można przestać skończyć tego czytać.
    Świetny rozdział!
    Z niecierpliwością czekam na następny, mam nadzieję, że dłuższy, rozdział. :) ♥ /@everquh

    OdpowiedzUsuń
  7. ugh..na sam koniec drama :C ale i tak genialny !!!
    nie wierze, że to już koniec tego opowiadania :C

    OdpowiedzUsuń
  8. boze co ?! ze co kurwa ?! koniec ?! ahahhahahahahahahha
    to ja juz umieram.
    to jest cudowne <3
    / @aj_em_belieber

    OdpowiedzUsuń
  9. Oby to nic poważnego z Justinem
    Ogolnie świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział genialny !!! Justin jest taki romantyczny :) Awwwww
    Mam nadzieję, że Justinowi się nic nie stanie.....
    Czekam nn ;*
    Xoxo @JustynaJanik3

    OdpowiedzUsuń
  11. genialny rozdział ;)
    szkoda, że to już koniec :c
    jak to w niebezpieczenstwie??
    jeju zawsze musisz kończyć w takim momencie
    czekam na następny
    @Agnes5542

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział, jestem ciekawa jakie kłopoty ma Justin :) Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie masz za co przepraszać to powinno być przyjemnością, a nie obowiązkiem pisanie tego :) Rozdział świetny i mam nadzieje, że Justinowi sie nic nie stanie ! Szkoda tylko że to jest już przedostatni rozdział :c Czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie masz za co przepraszać to powinno być przyjemnością, a nie obowiązkiem pisanie tego :) Rozdział świetny i mam nadzieje, że Justinowi sie nic nie stanie ! Szkoda tylko że to jest już przedostatni rozdział :c Czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Super ^^ Ale trochę męczące są liczne błędy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jak są tak męcząc to tego nie czytaj,bo męczące jest to,że cały czas mi je wytykasz ;)

      Usuń
  16. Ojaaaa <3
    Jeju KOCHAM CIE <333333

    OdpowiedzUsuń
  17. M-E-G-A <333
    Niedawno zaczęłam czytać i nadrabiałam to wszystko od początku ale udało mu się w 3 dni ogarnęłam to i warto było <333 @omfg__omfg

    OdpowiedzUsuń
  18. Genialny i superrrrr rozdział i czekam na nn :3

    OdpowiedzUsuń
  19. Boskieeee! Dawaj następny! ;**

    OdpowiedzUsuń
  20. No nareszcie mam dreszcze xd haha nie wierzę że to pisze :D idem zobaczyć co się dzieje! :**

    OdpowiedzUsuń