niedziela, 29 grudnia 2013
Twenty Nine
W duchu błagałam by ta lekcja matematyki dobiegła już końca. Lekkie promienie słońca wpadały do ponurej sali od matematyki. Chociaż to. Nauczyciel jak zwykle tłumaczył coś o…no właśnie, nie słuchałam.
Nie wiem czy to przez tą pogodę czy mojego cudownego chłopaka, który właśnie obiecał mi niezapomniane „niespodzianki”. Powinnam szukać podtekstów?
Nie ważne, jak już wspominałam pogoda robiła się piękna. Był początek maja, mój prawie ulubiony czas w roku. Wzięłam swój niebieski ołówek i zaczęłam wystukiwać tylko mi znany rytm. Niespodziewanie kawałek papieru wylądował tuż przy moim krześle, więc pomyślałam ,że to do mnie. Powoli to podniosłam, oczywiście uważając na pana Masona. Przecież nie chciałam się tłumaczyć, a Bóg wie, co było w środku. Zręcznie odwinęłam papierem i zaczęłam czytać. Szybko rozpoznałam to schludne pismo Isabell.
„ Wiesz coś o wycieczce poza miastem? Chyba cała klasa jedzie”
Zdziwiłam się, pierwszy raz o tym słyszałam.
„Nie”
Wybazgrałam na pogniecionym kawałku papieru. Nie miałam problemu by dostarczyć jej wiadomość, bo siedziała tuż za mną. Po chwili poczułam ukłucie na swoich plecach.
-Opowiem ci więcej na lunchu- powiedziała cicho.
Skinęłam głową.
Teraz to już na pewno nie skupię się na lekcji, ale jakimś cudem pan Mason kazał się nam spakować, a chwilę potem zadzwonił wybawczy dla mnie i reszty klasy dzwonek. Oczywiście nie ominęła nas spora porcja zadań domowych, ale przez weekend powinnam je zrobić.
- Więc…- zachęciłam Isabell do rozmowy.
- Proszę cię, nic nie słyszałaś?- Była zdziwiona, coś dziwnego mówiło mi, że coś przede mną ukrywa.
- Nic a nic- powiedziałam jakby sama do siebie.
Właśnie weszłyśmy do stołówki. Justin i Tyler czekali na nas przy jakimś stoliku na środku sali. Szybko się do nich dosiadłyśmy. Miałam wrażenie, że wszystkie pary oczu są skierowane na nas.
-Wszystko okej?- Justin uniósł brwi.
- Tak, dlaczego pytasz?
- Nie ważne- powiedział i posadził mnie na swoich kolanach- Jesteś głodna?
Zaprzeczyłam. Justin opuszkiem palca dotknął mojego nosa. Uśmiechnęłam się delikatnie i dotknęłam jego policzka.
-Masz tu małą bliznę- wskazałam placem na właściwe miejsce.
Patrzyłam na jego idealną twarz chyba miliard razy, ale dopiero teraz to przykuło moją uwagę.
- Jesteś bardzo spostrzegawcza- uśmiechnął się szeroko.
Pokiwałam tylko głową.
Isabell nadal mówiła coś o tym wyjeździe. Paplała jak najęta. Przekazała mi wszystkie szczegóły. Postanowiłam jechać. Co będę robić sama całą sobotę i niedzielę? I jeszcze coś. Justin bez koszuli na plaży. Taaak, to też był ważny argument.
***
Dźwięk budzika to chyba najgorszy dźwięk, jaki kiedykolwiek istniał. Dobrze, że spakowałam to, co potrzebne. Teraz nie jestem w stanie zrobić niczego. Powtarzam, niczego. Zwłaszcza krótkie spodenki, to coś, co w Kalifornii o tej porze roku było niezbędne.
Rodzice od razu się zgodzili, przecież był to szkolny wyjazd więc „formalności” miałam z głowy. Isabell była już gotowa i stała pod moim domem. Jak ona to zrobiła? Ja nawet nie zjadłam jeszcze śniadania. No cóż, może inni ludzie nie zmuszają się do wstania z łóżka po pięć razy każdego ranka. Nie rozumiem tego. Nieważne. Pożegnałam się z rodzicami i obiecałam, że będę „grzeczna”. Oczywiście mama zalazła jeszcze trochę miejsca w mojej torebce na krem do opalania.
- Gotowa?- Isabell spojrzała na mnie i założyła swoje okulary przeciwsłoneczne.
Wzięłam głęboki oddech i zawahałam się chwilę.
- Gotowa- powiedziałam zapinając pasy bezpieczeństwa.
- Uwierz, to będzie coś niezapomnianego- wydawała się być bardzo podekscytowana, przecież to tylko plaża. Jesteśmy w Kalifornii, dziewczyno.
- Dlaczego tak bardzo się cieszysz?- Zaśmiałam się lekko.
- Ty też będziesz- W kącikach jej ust czaił się uśmiech.
- Nie możesz mi tego obiecać- spojrzałam na nią z udawaną groźną minę, za to jej mina mówiła „ jeszcze się przekonamy”.
Jak zwykle jechałyśmy jakieś piętnaście minut. Isabell nawet nie musiała patrzeć na drogę, znała ją doskonale.
- Pogadamy o tym za kilka dni, jeśli do tej pory mnie nie zabijesz.- Odezwała się nagle.
W tej chwili w mojej głowie pojawiało się tysiąc myśli na sekundę i jeszcze więcej pytań.
-Słucham? Dlaczego miałabym to zrobić?- Zapytałam zdziwiona.
- Ojeje, chyba jesteśmy!- Pisnęła zachwycona Isabell.
Co się z nią dziś działo? Tanecznym krokiem wypakowała moje bagaże i wróciła do auta.
- CO ty do cholery robisz?- Zapytałam zdumiona.
- Może Justin ci wytłumaczy?- Spojrzała w boczne lusterko.
Odwróciłam się szybko, stał tuż za mną.
- Co się z wami wszystkimi dzieje?- Usiadłam na chodnik i schowałam głowę między nogami.
Usłyszałam cichy chichot Justina i odjeżdżający samochód Isabell.
- Tak w ogóle, dlaczego jesteśmy tu sami?- Zamyśliłam się chwilkę, a Justin czekał aż sama na to wpadnę. Szybko wstałam.- No wiesz…gdzie inni?
Pomyślałam jeszcze chwilę.
- Wrobiliście mnie!- Krzyknęłam.
- Tak jakby- Justin uśmiechnął się szeroko.
- Tak, to wyjaśnia, dlaczego tylko ja stoję tu jak idiotka z torbami- pokręciłam głową.
-Co? Nie, torby już spakowałem- Justin znów obdarzył mnie swoim cudownym uśmiechem.
Wspominałam już, że mogłabym za niego umrzeć? Ah, tak. Pewnie z miliard razy, chwila nie! Teraz powinnam być zła!
-Oh, zamknij się- popchnęłam go lekko idąc do przodu.
Justin złapał mnie za nadgarstek i oparł o najbliższą ścianę.
-Hmm?- Zamruczał mi słodko do ucha.
- To na mnie nie działa- uśmiechnęłam się pewnie.
Chyba nawet trawnik wiedział, że kłamię.
Justin przybliżył się do mnie jak tylko mógł. Delikatnie musną moje usta. Zamknęłam oczy i rozwarłam swoje wargi czekając aż wznowi pocałunek.
- Zdziwiona?- Zaśmiał się cicho.
-Bardzo- odparłam wsiadając do auta.
Nawet nie zapytałam, co jest grane. Poprawka. Pytałam, ale nie uzyskałam satysfakcjonującej mnie odpowiedzi. Nawet nie wiedziałam gdzie jedziemy. Wiedziałam, że będę tam z Justinem i to jak najbardziej mi odpowiadało. Chyba każdemu by odpowiadało.
Jechaliśmy dość długo, przełączałam stacje muzyczne, co kilka sekund co doprowadzało Justina do szału, czasami podziwiałam krajobraz, ale ogólnie panowała cisza. Żadne z nas się nie odezwało. Co dziwne, bo przeważnie wymieniamy się jakimiś głupimi uwagami. Zaczęłam bawić się naszyjnikiem na mojej szyi. Była na niej jedna zawieszka z literka „J” moja ulubiona. Uśmiechnęłam się wspominając to jak Justin mi ja podarował.
- Jesteś zła? – Zapytał Justin nadal wpatrując się w drogę.
- Nie jestem zła, Justin. Tylko zastanawiam się gdzie jedziemy. Hm, nie wspominając o moich rodzicach. Co ja mam im powiedzieć?
Tak między nami…to była ostatnia rzecz, o którą się martwiłam.
-Myślisz, że wpadłem na pomysł i nie pomysłem o konsekwencjach? Wszystko załatwiłem- puścił mi oczko.
Odetchnęłam z ulgą.
- Jesteś pewien?- Dopytywałam.
-Tak, Caitlin jestem- zatrzymał się na chwilkę- możesz podać mi papierosa?
- Co? O nie,nie,nie. Miałeś z tym skończyć.
Kogo ja oszukiwałam, on z tym nie skończy.
-Hej, to będzie mój pierwszy… dziś.
Spojrzałam na niego spod łba. Chyba sobie ze mnie żartuje, ale proszenie go o to by to rzucił z dnia na dzień było bez celowe. Małymi kroczkami damy radę.
-Okej,okej. Gdzie są?
-Jest w schowku, otwórz go.
Zrobiłam jak kazał.
- O MÓJ BOŻE, CO TO JEST?- Odskoczyłam przestraszona do tyłu.
- Broń- Justin odpowiedział jakbym pytała go, która aktualnie jest godzina.
Tylko tyle miał mi do powiedzenia, gdy byłam maksymalnie przestraszona tym, że mój chłopak wozi ze sobą broń?
________________________
Chciałam wstawić ten rozdział wcześniej, ale było mało komentarzy więc…proszę komentujcie nie wiecie ile to dla mnie znaczy i jaką ogromną motywację mi daję.
Niestety opowiadanie powoli dobiega końca,ale mam dla was obiecaną niespodziankę!
Postanowiłam pisać dalej i znajdziecie mnie na MADNESS dopiero zaczynam, więc mam nadzieję, że pozostawicie komentarz, cokolwiek.
Wiem,że koooochacie gdy kończę w takich momentach! Ja was też kocham!
Ale na pocieszenie: Jeśli będzie sporo komentarzy kolejny rozdział już niebawem i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że będzie…ciekawy!
Jak myślicie? Co dalej?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńczekam na nowy
świetny <3 czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńcudownie piszesz, kocham to.
OdpowiedzUsuńjestem tak cholernie ciekawa co sie będzie działo dalej, jezu dgsdhasg
jdfjsdhdshs ♥
OdpowiedzUsuńabskdsfskgfhds *.* ♥ już się nie mogę doczekać
OdpowiedzUsuńKocham !!! Swietny !! Az brak slow !! Omgfhdhdjndh *_* nie moge sie doczekac nastepnego !!!! <333
OdpowiedzUsuńNatu xx
Boski :3
OdpowiedzUsuńBożeee...jak ja uwielbiam to opowiadanie ale wiesz że gdy kończysz na takich momentach to spać nie mogę... Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńTo jest cudownne ! <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział;) jestem strasznie ciekawa co Justin wymyślił i z kąt ma broń. czekam na następny <33
OdpowiedzUsuńomg świetny rozdział gsskahzh dawaj kolejny bo nie wytrzymam
OdpowiedzUsuńzajebistyy *.* jak każdy ;* kochamm
OdpowiedzUsuńAfjdkakdb czemu przerywasz w takim momencie ?
OdpowiedzUsuńBtw. masz swietne pomysly , bledow nie ma , i ogolnie to fajne opowiadanie , bardzo wciągające . *-*
Informujesz ?@JustinBear_Swag ^^
Czekam na nn :33
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 już nie mogę się doczekać nn ;3
OdpowiedzUsuńCudo :*
OdpowiedzUsuńNie żeby coś ale liczę na 18+ Hehehe
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńgenialny : )
OdpowiedzUsuńJesteś świetna ! Rodzdzial jest super i opowiadanie tez ♥ kocham je i czekam na nn *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny <33
OdpowiedzUsuńNo dawaj dawaj :* czekam na nn @slow_fucker
OdpowiedzUsuńCudo *-* no i mimo to że kończysz rozdział w takim momencie to i tak cię kocham
OdpowiedzUsuńSwietnie piszesz. Jestem ciekawa co bd dalej. Nawet nie wiesz jak bardzo lubie twoj blog
OdpowiedzUsuńUwielbiam to! Kiedy nastepny? Jestem ciekawa. Wyglada na to ze albo ja rozdziewiczy albo zabije :* aghwglsoec :* kocham
OdpowiedzUsuńcudo<33 kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz:)
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na kolejny <33
OdpowiedzUsuńczekamy na kolejny <333
OdpowiedzUsuńNie wiem I mam nadzieje ze szybko sie dowiem! @LifeseverBiebs
OdpowiedzUsuńSuuupeeeer ( wiem wiem powtarzam się ;/) czytam dalej :D
OdpowiedzUsuń