wtorek, 6 sierpnia 2013

Three

Three
Caitlin
Stałam naprzeciwko niego i wpatrywałam. Pewnie wyglądałam jak idiotka. Jestem tego pewna. Jak idiotka. W końcu otworzyłam usta.
- Czyli to, że wpadłam na Ciebie pierwszego dnia to też nie przypadek? – uniosłam lekko kąciki ust.
- Możliwe – powiedział i uśmiechnął się tak, że w mgnieniu oka oddała bym za ten uśmiech życie. Zdecydowanie. Spojrzałam na jego strój.  Właściwe miał na sobie tylko dresowe spodnie. Podziwiałam  jego umięśniony brzuch kiedy bezczelnie mi przerwał.
- Oczy mam tu – powiedział spoglądając  na mnie z góry.
- Przepraszam – chyba pierwszy raz chciałam zapaść się pod ziemię. Ugh.
- Często przepraszasz…- zauważył.
- Najwyraźniej mam za co- powiedziałam przegryzając dolną wargę.
W naszym kierunku podbiegł chłopak z brązowymi włosami i ciemnymi, zielonymi oczami.
- Stary, grasz? – zapytał Justina, ale kiedy mnie zobaczył szybko dodał – Znaczy jak będziesz miał… czas–  uśmiechnął się szeroko. Szatyn posłał mu wrogie spojrzenie.
- Właśnie ja i … - zmarszczył brwi.
- Caitlin- powiedziałam nieśmiało, spuszczając  wzrok.
- Caitlin, właśnie.  – powiedział oschle.  Jego kolega, Tyler  zrobił kilka kroków w tył.
Czegoś nie rozumiałam przed chwilą był taki miły, a teraz?
- Cait…– Isabell była przy moim ramieniu. – Ooo – powiedziała krótko i wpatrywała się w Justina.
- Hej, Tyler – mówiła nie odrywając od niego wzroku co moim zdaniem było trochę niegrzeczne.
Potrząsnęła głową jak gdyby czytała w moich myślał i spojrzała na Tylera. Szeroko się uśmiechnęła.
- Wszystko dobrze? – zapytałam szybko.
- Tak przyszłam by napić się wody – wskazała na trybuny gdzie stała butelka wody.
- Więc chodźmy. Cześć, Justin, Tyler – spojrzałam na nich i oboje się uśmiechnęli.
- Hej, dziewczyny – odwróciłyśmy się w ich stronę – chciałybyście iść z  nami na jutrzejszy mecz koszykówki?
Justin spojrzał na niego i podniósł brwi  jak gdyby chciał powiedzieć  „Z nami?”
- Czemu, nie? Prawda, Caitlin? – wypaliła szybko.
- Ugh…tak  – odpowiedziałam.
- To widzimy się jutro wieczorem – Tyler spojrzał na Isabell,a ona spłonęła rumieńcem.
Czy mi się wydaje…czy ta dwójka ma się ku sobie? Tylko dlaczego wplątali w to mnie i Justina?
- Tu wszyscy jesteście! Ile można czekać?- zawołała za nami Kimberly.  Jeszcze tylko jej tu brakowało.
- Przyszłam się napić – powiedziała Isabell z wrogim wyrazem twarzy.
- Zrobiłaś to do wracaj do pracy. Pierwszy mecz już jutro- przewróciła swoimi oczami i podeszła bliżej Justina.
- Idziesz? –  musnęła dłonią jego rękę na której miał kilka tatuaży.
- Tak z Caitlin – powiedział uśmiechając się szyderczo. Chwila co on własnie…? Ze mną?  Mój mózg potrzebował kilku minut by znów pracować normalnie.
- Oh –  całkowicie zbiło ją to z tropu – tak tylko pytałam.
Uwielbiałam patrzeć na nią kiedy była tak bardzo zażenowana.
-  A dla Ciebie Joyce potrzebne jest specjalne zaproszenie?- powiedział odchodząc. Na jej miejscu nic bym już nie mówiła. Kiedy się odwróciła Isabell powiedziała bezgłośne „suka” na co zachichotałam.
Pomachałam jej kiedy odchodziła.
- Głupio wyszło – Justin wymamrotał mi do ucha.
-Hmm? – odpowiedziałam głośno przełykając ślinę.
- Nie chciałem tego powiedzieć, przepraszam, ale Kimberly…
- Nie, nie… przecież to nie randka czy coś – zaśmiałaś się głupio.
- A chciałabyś? – uśmiechnął się szeroko.
- Cokolwiek – odpowiedziałam  śmiejąc się – Nie zauważyłam, że założyłeś koszulkę.
Czy ja naprawdę to powiedziałam? Boże, Boże, Boże.
- Jedno Twoje słowo i znów będę bez niej –  poparzył na mnie chwilę i zaśmiał się.

Justin
Siedziałem na kanapie w salonie i oglądałem powtórkę  meczu koszykówki. Ruszyłem w stronę lodówki i otworzyłem ją. Spoglądałem w nią przez kilka sekund aż znalazłem coś co mnie interesowało. Na bocznej półce stała szklana butelka piwa. Wziąłem ją do ręki kiedy drzwi wejściowe otworzyły się. Szybko schowałem to co przed chwilą wyjąłem do lodówki nie chcąc słuchać  jej wykładu na temat picia.
- Justin, możesz pomóc mi z zakupami? – powiedziała niska kobieta trzymając wiele toreb w swoich delikatnych dłoniach.
 - Jasne – zabrałem torby i postawiłem w kuchni.
- Justin, Justin! – Jazmyn podbiegła do mnie na swoich małych stópkach. – Patrz co namalowałam w przedszkolu!
Pokazała mi swój starannie namalowany rysunek. Przedstawiał czwórkę ludzi, całą naszą rodzinę.
- To jest śliczne – odłożyłem obrazek na stolik i wziąłem ją na ręce i połaskotałem po jej malutkim brzuszku. Jej rozkoszny śmiech wypełnił całe pomieszczenie.
- Potem się pobawimy?- zapytała błagalnym tonem wysuwając dolną wargę do przodu.
- Bez min szczeniaczka, Jazmyn – powiedziałem szeroko się uśmiechając.
Po chwili jej nóżki tupotały po panelach w salonie,a ja ruszyłem w stronę schodów.
                                                                                    ***
Justin o jest piękne – powiedziała brunetka kiedy wkładałem jej na szyję srebrny naszyjnik.
- Chcę byś zawsze to miała – spojrzałem w jej oczy i lekko musnąłem jej idealne usta.

Odgarnąłem włosy na jedno z jej ramion. Przy okazji złożyłem kilka pocałunków na jej delikatnej szyi.
- Z literką  „J” – powiedziała uśmiechając się.
- Nie ważne czy będę obok Ciebie. Zawsze będę o Tobie myślał i pamiętał.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i mocno mnie przytuliła. Oparłem brodę na jej włosach. 
- Nikogo jeszcze nigdy tak nie kochałem i nigdy nie będę kochać – wyznałem.

 Obudziłem się. Szybko wstałem z łóżka i uderzyłem w ścianę. O było lekkomyślne. Nie chcę by ktoś się przez to obudził. Znowu opadłem na łóżko i pozwoliłem sobie ochłonąć. Leżałem tak bezczynnie przez dziesięć minut .Chciałem by wszystkie myśli opuściły mój mózg.
Nie ważne jak długo chciałem uciekać. Przeszłość zawsze po mnie wracała.
Wszystkie miejsca o których chciałem zapomnieć i pozbyć się ich.
Myślałem, że te dwa lata poza domem będą jakimś ukojeniem, czymkolwiek…
Nie ważne co robiłem, tego nie da się zapomnieć.
Widocznie nie zasługuje na jakiekolwiek szczęście.
_________________________________________________
JEŚLI TO PRZECZYTAŁEŚ/AŚ PROSZĘ O POZOSTAWIENIE KOMENTARZY ZWYKŁE CZYTAM WYSTARCZY DLA WAS TO CHWILA, A JA MAM PEWNOŚĆ, ŻE KTOŚ CZYTA, CO BARDZO MNIE MOTYWUJĘ. 
Mam nadzieję,że rozdział Wam się podoba :) Następny pojawi się gdy liczba komentarzy pod tym rozdziałem będzie wynosić 5 ;)
Miłego dnia ;D

15 komentarzy:

  1. Uwielbiam twojego bloga. Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super.!!! Kiedy następny.?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam w notatce pod rozdziałem. Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Suuuper :)
    Zapraszam do mnie =>
    http://believe-opowiadanie.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. momenty są niezrozumiałe , musiałam czytać dwa razy.
    rozdziały są boskie , ale nie wszystkie da się ogarnąć o co chodzi np. ze sceną Justina , Tylera i Caitlin i jej przyjaciółki , do teraz tego do końca nie ogarnęłam ale może to przez godzinę
    czytam dalej xx

    OdpowiedzUsuń
  5. "oczy mam tutaj" jezu haha jkfgvbkdj <3

    OdpowiedzUsuń
  6. twoje opowiadanie jest cudowne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten blog to moje nowe uzależnienie. ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  8. spoczko rozdział no i awww Justin bez koszulki

    OdpowiedzUsuń