niedziela, 25 sierpnia 2013

Thirteen

Jeśli chcecie lepiej widzieć tekst najedźcie myszą na post :))
Miłego czytania :)

Caitlin
Otworzyłam oczy, kiedy usłyszałam jakiś dźwięk. Słońce lekko świtało, a promienie dostawały się do mojego pokoju przez okno. Moje serce przyśpieszyło, gdy zobaczyłam postać siedzącą na końcu mojego łóżka. Moje serce znów biło normalnie, kiedy zobaczyłam, że to Justin. Co on tu robi o tej porze? Chwila nie obchodziło mnie to. Nadal próbowałam być zła za to, co zobaczyłam. Czy on brał narkotyki? Naprawdę nie mogłam w to uwierzyć. NIGDY bym o tym nie pomyślała, ale nie dałam mu tego nawet wyjaśnić. Podeszłam do skrawka mojego łóżka i usiadłam przy nim. Czekałam, aż zacznie rozmowę.
- Caitlin- zaczął- nie dałaś mi niczego wyjaśnić.
- Więc teraz daję- powiedziałam wpatrując się w podłogę.
- Nie wiem, po co to zabrałem. Ludzie biorą takie rzeczy na imprezy – wyznał marszcząc brwi.
- Nie jestem zła na Ciebie, dlatego, że to zabrałeś, ale…- przełknęłam głośno ślinę- czy ty chciałeś to wziąć?- Wydusiłam z siebie.
- Sam nie wiem. Nie brałem już od kilku miesięcy.
Chwila… chwila…, czyli robił to wcześniej? Nie mogłam w to uwierzyć. Justin? Nie zamierzałam go osądzać. Przypomniałam sobie jak opowiedział mi o swojej zmarłej dziewczynie. Kiedy sobie o tym przypomniałam przez moje ciało przeszły dreszcze.  Okropne dreszcze.
- Justin wiem, przez co musiałeś przejść. Wszystko rozumiem - zapewniłam go. Na pewno jest sposób by poradzić sobie ze stratą jakoś inaczej? Nie przez to świństwo- wyrzuciłam z siebie wstając z mojego miękkiego łóżka.
- Przez jakiś czas dałem radę, ale w pewnym momencie już nie miałem siły.  Tak bardzo za nią tęskniłem- zobaczyłam w jego oczach ból i cierpienie. W tej samej chwili po moim policzku spłynęło kilka łez.
- Pewnie sobie myślisz, „ co ona wie? Nie musiała przez to przechodzić”, ale będę Cię wspierać. Jak tylko mogę, obiecuję – przyrzekłam i przytuliłam go. Moje ręce drżały.
Nie chciałam już drążyć tematu. Inni robią znacznie gorsze rzeczy po stracie kogoś bliskiego. On tylko był zagubiony. Całkowicie to rozumiałam.
- Przyszedłeś tu o – spojrzałam na budzik na szafce nocnej- piątej rano by mi to wytłumaczyć. Wow- wymknęło mi się.
- Przepraszam, ale to nie mogło czekać- powiedział uśmiechając się lekko.
- Zdecydowanie- powiedziałam kiwając głową.
- Teraz już chyba nie zaśniesz- uśmiechnął się łobuzersko.
- Tak, nie zasnę- pokiwałam głową.
- Mam świetny pomysł – wymruczał cicho.
Zmarszczyłam brwi czekając na to, co powie.
- Mam się bać?- Zażartowałam.
- Świetna pora na piknik, prawda?
Szukałam w jego twarzy jakiejś oznaki na znak, że żartuje. Nic. Nadal nic. Jeszcze większe nic. Och, mówił poważnie?
- Chyba sobie żartujesz – powiedziałam wstając z łóżka.
Wtedy przypomniałam sobie, że mam na sobie tylko koszulkę nocną. Która ledwo zakrywała moją pupę.
 - Hej, skarbie! – Zawołał za mną Justin, kiedy wchodziłam do łazienki.
- Hmm? – Odpowiedziałam trzymając się drzwi od mojej toalety.
- Marzenia jednak się spełniają – puścił mi oczko.
 Mały, egoistyczny idiota.
- Jesteś obrzydliwy- powiedziałam zamykając się na klucz.
Słyszałam jak podchodzi bliżej drzwi. Widziałam jego białe buty przez szpary w dolnej części drzwi.
- Wcale nie- zaśmiał się-też patrzysz na mój tyłek – mogłam sobie wyobrazić jak przegryza dolną wargę.
JAK. ON. TO. ZAUWAŻYŁ. JAK?! Przecież starałam się być bardzo dyskretna, kiedy to robiłam. Hej, nie osądzajcie mnie. On ma świetny tyłek.
- Przestań Justin wcale tak nie jest- teraz nie wiedziałam czy chcę okłamać siebie czy jego.
Justin wybuchł niekontrolowanym śmiechem. Przewróciłam oczami.

***
- Nie wierzę- wymruczałam.
- W co?- Justin uśmiechnął się szczerze.
- Jest szósta rano, a Ty chcesz urządzić sobie piknik?- Powiedziałam rozkładając ręce.
- Hm. Tak- odpowiedział.
- Z czym chcesz te kanapki?- Otworzyłam drzwi lodówki. Była cała pełna, bo rodzice świetnie mnie zaopatrzyli. Nie wiem czy kiedyś do nich dotrze, że mam już osiemnaście lat i umiem zrobić zakupy.
- O co Ci chodzi? Ja już wszystko przygotowałem.
-  Och, ale chwila… skąd miałeś pewność, że się zgodzę, co?- Przybliżyłam się do niego.
- Jeśli nie chcesz, ktoś na pewno się skusi- odpowiedział z uśmiechem. Poczułam miętowy zapach w swoich nozdrzach.
- Racja. Na pewno, ale nie o szóstej rano.
Jeden zero dla mnie.
- Dobrze, jeśli nie chcesz. Okej, rozumiem – powiedział zakładając swoją kurtkę na umięśnione ramiona.
- Ja żartowałam- zrobiłam minę szczeniaczka.
Całe pomieszczenie wypełniło się naszymi śmiechami. Kiedy skończyliśmy się śmiać nasze oczy się spotkały. Patrzyłam w jego piękne, brązowe oczy przez dłuższą chwilę. Chyba znalazłam ósmy cud świata. Zdecydowanie.
- Wszystko okej z Twoją ręką?- Zapytał przerywając tą wspaniałą chwilę. Świetnie niszczył takie momenty.
- Myślę, że tak – spojrzałam na estetycznie zawiązany bandaż na mojej prawej dłoni.
Uśmiechnął się przejeżdżając swoimi długimi palcami po opatrunku.
***
- Ja tam nie idę- powiedziałam spoglądając na wzgórze przed nami. Było bardzo wysokie. Jak miałam tam wejść?
- Idziesz, idziesz- Justin uśmiechnął się i pociągnął mnie za rękę. W drugie trzymał koszyk piknikowy.
- Justin- użyłam całej swojej siły by się zatrzymał.
- Dobra załatwimy to inaczej- upuścił koszyk i podszedł do mnie. Przerzucił mnie sobie przez ramię jak gdybym była kurtką czy coś.
- Ugh. Nienawidzę. Tego.- Wymamrotałam zwisając z jego ramienia.
- Kochasz to – powiedział.
- Ha ha ha. Zawsze wiesz lepiej? Nie sądzę.- Odpyskowałam.
Po kilku minutach byliśmy już na miejscu Justin postawił koszyk i rozłożył wielki brązowy koc.
- Pięknie tu – powiedziałam przyglądając się widokom przede mną.
- Wiem – Justin znalazła się przy mnie.
- Prawie tak piękne jak Ty – wyszeptał mi seksownie do ucha. Moje policzki szybko oblały się rumieńcem.
- Przestań to robić?
- Co robić? – Zaśmiał się w moje włosy.
- Właśnie to – wymruczałam.
- Nie będę kłamać – ustał naprzeciw mnie.
- Caitlin Ann Finley jesteś piękna – powiedział trzymając moją twarzy w swoich dłoniach. Chwilę potem poczułam jego miękkie usta na swoich. To była nasza chwila. Nie chciałam opuszczać tej magicznej krainy, do której mnie zabrał.

___________________________________

Czytam= komentuję :)
Kochani bardzo proszę zostawcie komentarz jeśli czytacie :)
I dziękuję za 6,000 tysięcy wyświetleń! Mam nadzieję, że nadal będziecie tu tak licznie wpadać ;D
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :D Powoli zbliżamy się do tego by odkryć przeszłość Justina...jak myślicie co będzie dalej?;o Podoba Wam się rozdział?
 Im więcej będzie komentarzy tym szybciej będzie rozdział <33

17 komentarzy:

  1. Po 1. kompletnie nie wiem co będzie dalej, więc mam nadzieję,że nas zaskoczysz. ;d
    Po 2. bardzo ,ale to bardzo podoba mi się rozdział.

    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, i wql wszystkie są świetne :p czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. OHOHOOHOHOOHOHO
    'TEŻ PATRZYSZ NA MÓJ TYŁE' - STARY KTO SIĘ NIE PATRZY HAHAHHAHAHA
    no tak, ta sytuacja spowodowała śmiech z mojej strony ;d


    CZEKAMY NA NN!

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham to opowiadanie :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam na następny <3333

    OdpowiedzUsuń
  6. SUPER PISZESZ KOCHANA <3 OBY SIĘ DZIAŁO W NASTĘPNYCH ROZDZIAŁACH <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Super <3 Czekam na nn :)!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialne Opowiadanie ;>!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. CZEKAMY NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ

    OdpowiedzUsuń
  10. AWWWWW O MATKO PRZEPRASZAM ZE NIC NIE MOGE NAPISAC WIECEJ, NO ALE JDKFBDJKGBDK

    OdpowiedzUsuń
  11. ten rozdział jest piękny *.*
    Justin i Caitlin są cudowni <3

    OdpowiedzUsuń