Seven
Caitlin
Poranne słońce obudziło mnie z bardzo przyjemnego snu. Otworzyłam oczy z wielkim trudem i spojrzałam na sufit. Po czym na zegarek i znów sufit. Było wcześnie więc jeszcze nie musiałam wstawać. Cały wieczór myślałam o nagłej szczerości Justina i tym przez co musiał przejść. Wcale nie dziwiłam się dlaczego wyjechał wszystko musiało mu o niej przypominać. Próbowałam to zrozumieć, ale cały czas przed oczami miałam obraz jego oczu przepełnionych bólem.
Zamknęłam oczy i oczyściłam swój mózg ze wszystkich myśli. Kiedy przyszedł czas na to by wstać leniwie zeszłam z swojego łóżka i udałam się do łazienki. Jak zawsze wzięłam prysznic, umyłam zęby i poczesałam swoje długie włosy. Zawinięta w miękki ręcznik udałam się do swojej małej garderoby wybrałam ciemne dżinsy, białą koszulkę i czarną skórzaną kurtkę z ćwiekami. Kiedy już to ubrałam spojrzałam w lustro. Wow. Wyglądałam jak motocyklista czy coś.
- Caitlin, pośpiesz się! Odwiozę Cię do szkoły – krzyknęła mama z dołu.
Dzięki Bogu, nie musi odwozić mnie codziennie. Zabrałam swoją torbę i zbiegłam na dół.
- Dzień dobry – ucałowałam rodziców w policzki.
- Jak się spało? – zapytał tata zza swojego laptopa. Zamknęłam go lekko.
- Ja chociaż spałam – skrzywiłam się.
- Caitlin to moja praca.
- Może pomyślicie o jakiś wakacjach czy coś?- zaproponowałam.
- To nie jest zły pomysł, prawda Will? – powiedziała mama stawiając na stole dzbanek soku pomarańczowego.
- Ehem – odpowiedział mój tata nadal wpatrzony w ekran laptopa.
- Wyjeżdżamy za tydzień. Postanowione. Teraz mnie słuchasz?
- Susan, tak słyszę. Oczywiście dla Ciebie wszystko.
Roześmiałam się cicho przyglądając się tej scenie.
- Malibu. Tak, Malibu to świetny pomysł.
- A co jeśli nie dostaniemy tego urlopu? – zasugerował tata.
- O ,nie, nie mój drogi to nie wchodzi w grę.
Wiedziałam, że moja mama jest stanowcza i zawsze dąży do celu, ale nie wiedziałam że tak szybko je sobie wyznacza.
- Świetnie wszystko zakotwione. To Twoje śniadanie słonko – mama uśmiechnęła się i podała mi szara papierową torbę.
- Dziękuję. Jedziemy już?
- Tak, idź już zakładać buty zaraz będę.
***
- Na plażę? Jutro? – powtórzyłam słowa Isabell zdziwiona.
- Czemu, nie? – powiedziała łamiąc obwarzanka na pół.
Do naszego stolika przysiedli się Tyler i Justin. Tyler uśmiechnął się do mojej przyjaciółki i dał całusa w policzek. Zajęli miejsca naprzeciwko nas. Spojrzałam na Isabell której policzki były lekko zaróżowione.
- Może wy ja przekonacie? – zwróciła się do chłopaków.
- Hmm? – mruknął Justin.
- No z Tą plażą jutro – Isabell westchnęła jak gdyby powtarzała coś po raz setny.
- Idę po coś do jedzenia – odparłam pośpiesznie wstając z miejsca.
Ruszyłam stronę gdzie zebrała się już kolejka po jedzenie. Spojrzałam na menu, ale raczej na nic nie miałam ochoty. Na swojej racy umieściłam tylko jogurt o smaku truskawkowym. Przywitała mnie pani sporych rozmiarów z siatką na włosach.
- To będzie 60 centów – powiedziała znudzona, a ja podałam jej dolara. Wydala mi resztę którą umieściłam w kieszeni. Odstawiłam tacę i wzięłam łyżeczkę.
- Dlaczego nie chcesz jechać? – Justin miał lekko zachrypnięty głos.
- Możesz tego więcej nie robić?
- Czego? – uśmiechnął się rozbawiony.
- Tego – wyrzuciłam ręce w powietrze.
- Zmieniasz temat – zauważył.
- Nie chcę jechać… ja chyba nawet tego nie powiedziałam… Isabell jak zwykle dramatyzuje – spojrzałam w stronę naszego stolika. Siedziała pochylona ku Tylerowi. Nie zamierzając im przeszkadzać wybrałam inny stoli. Justin się do niego dosiadł. Otworzyłam jogurt i zaczęłam jeść.
- Więc?- naciskał.
Pochyliłam się ku niemu spoglądając w jego oczy.
- Niby dlaczego Ci tak na tym zależy, co? – uśmiechnęłam się.
- To źle?
- Nie skądże – odpowiedziałam.
- Wiesz co… będę u Ciebie o dwunastej nie przyjmuję odmowy – powiedział uśmiechając się.
- Ale hej! – krzyknęłam kiedy już odchodził.
Skończyłam jogurt i wyrzuciłam opakowanie wraz z plastikową łyżeczką.
- Idziemy? Zaraz zacznie się lekcja – zwróciłam się do Isabell.
- Jasne – odpowiedziała wstając z krzesła.
Podeszłyśmy do swoich szafek i wyciągnęłyśmy potrzebne książki. Zamknęłam swoją i oparłam się o nią.
- Więc jedziesz? – Isabell uśmiechnęła się zwycięsko.
- Chyba nie mam wyboru – skrzywiłam się.
_________________________________________________________
Caitlin
Poranne słońce obudziło mnie z bardzo przyjemnego snu. Otworzyłam oczy z wielkim trudem i spojrzałam na sufit. Po czym na zegarek i znów sufit. Było wcześnie więc jeszcze nie musiałam wstawać. Cały wieczór myślałam o nagłej szczerości Justina i tym przez co musiał przejść. Wcale nie dziwiłam się dlaczego wyjechał wszystko musiało mu o niej przypominać. Próbowałam to zrozumieć, ale cały czas przed oczami miałam obraz jego oczu przepełnionych bólem.
Zamknęłam oczy i oczyściłam swój mózg ze wszystkich myśli. Kiedy przyszedł czas na to by wstać leniwie zeszłam z swojego łóżka i udałam się do łazienki. Jak zawsze wzięłam prysznic, umyłam zęby i poczesałam swoje długie włosy. Zawinięta w miękki ręcznik udałam się do swojej małej garderoby wybrałam ciemne dżinsy, białą koszulkę i czarną skórzaną kurtkę z ćwiekami. Kiedy już to ubrałam spojrzałam w lustro. Wow. Wyglądałam jak motocyklista czy coś.
- Caitlin, pośpiesz się! Odwiozę Cię do szkoły – krzyknęła mama z dołu.
Dzięki Bogu, nie musi odwozić mnie codziennie. Zabrałam swoją torbę i zbiegłam na dół.
- Dzień dobry – ucałowałam rodziców w policzki.
- Jak się spało? – zapytał tata zza swojego laptopa. Zamknęłam go lekko.
- Ja chociaż spałam – skrzywiłam się.
- Caitlin to moja praca.
- Może pomyślicie o jakiś wakacjach czy coś?- zaproponowałam.
- To nie jest zły pomysł, prawda Will? – powiedziała mama stawiając na stole dzbanek soku pomarańczowego.
- Ehem – odpowiedział mój tata nadal wpatrzony w ekran laptopa.
- Wyjeżdżamy za tydzień. Postanowione. Teraz mnie słuchasz?
- Susan, tak słyszę. Oczywiście dla Ciebie wszystko.
Roześmiałam się cicho przyglądając się tej scenie.
- Malibu. Tak, Malibu to świetny pomysł.
- A co jeśli nie dostaniemy tego urlopu? – zasugerował tata.
- O ,nie, nie mój drogi to nie wchodzi w grę.
Wiedziałam, że moja mama jest stanowcza i zawsze dąży do celu, ale nie wiedziałam że tak szybko je sobie wyznacza.
- Świetnie wszystko zakotwione. To Twoje śniadanie słonko – mama uśmiechnęła się i podała mi szara papierową torbę.
- Dziękuję. Jedziemy już?
- Tak, idź już zakładać buty zaraz będę.
***
- Na plażę? Jutro? – powtórzyłam słowa Isabell zdziwiona.
- Czemu, nie? – powiedziała łamiąc obwarzanka na pół.
Do naszego stolika przysiedli się Tyler i Justin. Tyler uśmiechnął się do mojej przyjaciółki i dał całusa w policzek. Zajęli miejsca naprzeciwko nas. Spojrzałam na Isabell której policzki były lekko zaróżowione.
- Może wy ja przekonacie? – zwróciła się do chłopaków.
- Hmm? – mruknął Justin.
- No z Tą plażą jutro – Isabell westchnęła jak gdyby powtarzała coś po raz setny.
- Idę po coś do jedzenia – odparłam pośpiesznie wstając z miejsca.
Ruszyłam stronę gdzie zebrała się już kolejka po jedzenie. Spojrzałam na menu, ale raczej na nic nie miałam ochoty. Na swojej racy umieściłam tylko jogurt o smaku truskawkowym. Przywitała mnie pani sporych rozmiarów z siatką na włosach.
- To będzie 60 centów – powiedziała znudzona, a ja podałam jej dolara. Wydala mi resztę którą umieściłam w kieszeni. Odstawiłam tacę i wzięłam łyżeczkę.
- Dlaczego nie chcesz jechać? – Justin miał lekko zachrypnięty głos.
- Możesz tego więcej nie robić?
- Czego? – uśmiechnął się rozbawiony.
- Tego – wyrzuciłam ręce w powietrze.
- Zmieniasz temat – zauważył.
- Nie chcę jechać… ja chyba nawet tego nie powiedziałam… Isabell jak zwykle dramatyzuje – spojrzałam w stronę naszego stolika. Siedziała pochylona ku Tylerowi. Nie zamierzając im przeszkadzać wybrałam inny stoli. Justin się do niego dosiadł. Otworzyłam jogurt i zaczęłam jeść.
- Więc?- naciskał.
Pochyliłam się ku niemu spoglądając w jego oczy.
- Niby dlaczego Ci tak na tym zależy, co? – uśmiechnęłam się.
- To źle?
- Nie skądże – odpowiedziałam.
- Wiesz co… będę u Ciebie o dwunastej nie przyjmuję odmowy – powiedział uśmiechając się.
- Ale hej! – krzyknęłam kiedy już odchodził.
Skończyłam jogurt i wyrzuciłam opakowanie wraz z plastikową łyżeczką.
- Idziemy? Zaraz zacznie się lekcja – zwróciłam się do Isabell.
- Jasne – odpowiedziała wstając z krzesła.
Podeszłyśmy do swoich szafek i wyciągnęłyśmy potrzebne książki. Zamknęłam swoją i oparłam się o nią.
- Więc jedziesz? – Isabell uśmiechnęła się zwycięsko.
- Chyba nie mam wyboru – skrzywiłam się.
_________________________________________________________
Czytasz= komentujesz :)
Kolejny już we wtorek <3
Świetny , kochammm :3
OdpowiedzUsuńczekam na scene gdzie bedzie buzi XD :D
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńKolejny ciekawy rozdział. Blog jest naprawdę dobry, co ja gadam, najlepszy.:)
OdpowiedzUsuńDo wieczora na moim blogu powinien być rozdział z poleceniem twojego bloga :) no i oczywiście dziękuję, że poleciłaś mojego.
Dziękuję <3
Usuńczy mogłabyś wytłumaczyć jak zrobiłaś wygląd bloga?
OdpowiedzUsuńWiem, że masz gotowy szablon, ale chodzi o kod HTML i tak dalej. Mogłabyś mi wytłumaczyć? :)
Chodzi o to jak zainstalowałam gotowy szablon? :)
UsuńDokładnie o to :)
OdpowiedzUsuńTo klikasz projekt --> utwórz/przywróć kopię zapasową--->wybierz plik ( wybierasz to co NIE JEST obrazkiem i potem Przekaż, rozumiesz?:D
OdpowiedzUsuńSciągnęłam z tego co ty (Sel i Jus) kliknęłam Download zapisało mi się zdjęcie. Czy to zdjęcie mam ,,wkleić,, i przekazać?
UsuńPowinno być jeszcze coś innego.
OdpowiedzUsuńDziwne, bo mi nic innego nie wyskakuje.
UsuńMasz może tt? tam bym CI pomogła ;d
UsuńNie mam. A może gg?
UsuńNie mam. Więc tak jeśli ściągnęłaś to musisz to wypakować. Szablon instalujesz tak jak Ci napisałam,a nagłówek to nie pamiętam jak, przykro mi :C
UsuńDziękuję za pomoc :) to nie twoja wina, że zapomniałam xd
UsuńNie ma za co ♥
Usuńcudne opowiadanie.♥
OdpowiedzUsuńczekam na nn rozdział :)
@michaelowax3
świetne opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńSwietne ! ♡
OdpowiedzUsuń#JUSTIN #TAKI #KJSMWKDJNEIUFNIUJG <3333333333
OdpowiedzUsuńKocham.Dopiero zaczęłam,muszę nadrobić zaległości <3
OdpowiedzUsuń