sobota, 31 sierpnia 2013

Fifteen

Czytam= komentuję :)
Fifteen
Caitlin
- Gdzie się podziałał wrzesień, październik i listopad? Nie mogę uwierzyć w to, że już grudzień- powiedziała Isabell siadając przy ogromnej choince w centrum handlowym. Drzewko było cudowne. Miało kilka metrów wysokości. Całe ozdobione było błyszczącymi bombkami i lampkami. Kochałam Święta Bożego Narodzenia. To było coś wspaniałego.
- Zastanawiam się nad tym cały czas- powiedziałam siadając na ławce.
Miała rację. Te miesiące minęły tak szybko. Przysięgam, że listopad trwał jakieś trzy minuty. W moim liczniku rzecz jasna.
- Jak myślisz spodoba się Tylerowi?
Isabell wyciągnęła kremowe pudełko i otworzyła je. W środku był srebrny zegarek.
- Tak, myślę, że mu się spodoba. Nadal nie mam pojęcia, co kupić Justinowi…- podrapałam się po karku.
Nawet nie wiedziałam czy kupić mu cokolwiek. Co jeśli dla niego nie to wszystko nie znaczyło tyle ile znaczyło dla mnie? Może byłam głupia robiąc sobie jakąkolwiek nadzieję? Mógł mieć każdą, naprawdę każdą dziewczynę. Trochę mnie to dołowało.  Trochę bardzo.
Wtedy w całym centrum handlowym rozbrzmiał głos z głośników „ Jedyne takie widowisko! Już w styczniu dwie najlepsze drużyny hokejowe. Stoczą walkę o puchar! Nie przegapcie!” Potem usłyszałam gdzie można kupić bilety. Wtedy w mojej głowie zapaliła się żarówka. Justin kochał hokej.
- Więc Twoja ulubiona drużyna hokejowa to Toronto Maple Leafs? – Zapytałam popijając colę przez słomkę.
- Dokładnie.  Kocham hokej – uśmiechnął się się- kiedyś chciałem być hokeistą.
- Myślę , że byłbyś świetnym hokeistą- uśmiechnęłam się do niego.
- Też tak myślę- zażartował.
Wróciłam do rzeczywistości, kiedy Isabell złapała mnie za nadgarstek.
- Jesteś tu? – Pomachała mi dłonią przed oczami.
- Tak, wybacz – usprawiedliwiłam się.
Isabell posłała mi wrogie spojrzenie, udałam, że tego nie widzę.
- Myslisz, że kupienie mu biletu na mecz hokejowy to dobry pomysł?
- GENIALNE!- Powiedziała klaszcząc w ręce- On się z Tobą ożeni, jeśli mu to dasz- uśmiechnęła się szeroko.
Jeden normalny przyjaciel… nie chcę dużo. Rozejrzałam się dookoła. W galerii było mnóstwo ludzi. Najwidoczniej oni też postanowili zrobić zakupy tak późno.
- Zaraz pójdę kupić te bilety, ale zobacz- wskazałam głową na karmowe szpilki na wystawie sklepu.
- Byłyby moje, ale wydałam już wszystko- wzruszyła ramionami.
- To dla Destiny. Pamiętasz? Opowiadałam Ci o niej. Przylatuje dziś- wypaliłam entuzjastycznie.
-Ach, tak- uśmiechnęła się.
- Ona uwielbia szpilki. Te będą idealne. Mam nadzieję, że będą mieli jej rozmiar- powiedziałam wchodząc do sklepu.
Wypatrzyłam swój „cel” i pobiegłam by zabrać je z półki. Właśnie po nie sięgałam, kiedy ktoś je zabrał.
- Hej, co jest?- Zapytałam zdziwiona.
Przede mną stal Justin. Widziałam wszystkie jego śnieżnobiałe zęby. Podał mi szpilki, które tak bardzo chciałam mieć. 
- Dzięki- wymamrotałam-, co tu robisz?
- Szukam czegoś dla swojej mamy, ale nie znam się na tym- powiedział wpatrując się w wieszaki z ubraniami za nim.
- Chcesz mogę Ci pomóc- spojrzałam na niego, a jego źrenice natychmiast zrobiły się szersze.
- Mogłabyś?
- Jasne, że tak- powiedziałam-, co lubi Twoja mama?
- Co ona lubi?- Zmarszczył brwi.
-Echem- pokiwałam głową oglądając białą sukienkę z wyciętym serduszkiem na plecach.
- Nie wiem…, ale kiedyś mój tata kupił jej granatową sukienkę i była nią zachwycona.
- Tylko tyle?- Roześmiałam się.
Pokiwał głową.
Chodziłam po sklepie szukając czegoś, co mogłoby spodobać się mamie Justina. To było trudne, bo wiedziałam tylko, że prawdopodobnie podoba się jej granatowy. Isabell zniknęła gdzieś, pewnie siedziała w jakiejś kawiarence popijając kawę.
- A to?- Powiedziałam wskazując na ciemnoniebieską prostą sukienkę na manekinie.
Justin popatrzył na nią chwilę mrugając.
- Tak jest świetna, naprawdę. Dziękuję Caitlin- przytulił mnie od tylu lekko kołysząc.
- Lepiej ją zabierz, bo sama ją kupię- powiedziałam uderzając go lekko palcem w brzuch.
- Mam prośbę. Czy mógłbyś za to zapłacić- wskazałam głową na pudełko butów, wyjmując odpowiednią sumę pieniędzy.- Muszę kupić jeszcze jeden prezent.
- Jasne- uśmiechnął się i ruszył w stronę kasy.
Znalazłam to, czego szukałam. Weszłam do pomieszczenia. Na ścianach wisiały zdjęcia z przedstawiające różne dyscypliny sportu i drużyny.
- Chciałabym kupić dwa bilety na mecz hokejowy ten, który odbędzie się w styczniu.
- Oczywiście panienko- starszy pan z siwymi włosami i okularami na nosie uśmiechnął się do mnie serdecznie.
                                                                            ***
-Nie, nie, nie- powiedziałam cicho spoglądając na zegarek.
- Co jest? – Justin spojrzał na mnie. Kończąc pakować zakupy do bagażnika.
- Muszę odebrać Destiny z lotniska. Za pół godziny.
Jak mogłam o tym zapomnieć?
- Destiny?- Justin podniósł brwi.
- Moja przyjaciółka. Z Chicago- wyjaśniłam szybko.
- Mogę Cię zawieść- zaproponował.
- Naprawdę?- Kąciki moich ust uniosły się lekko.
- Jasne- pozwiedzał zamykając bagażnik. Chwilę potem otworzył przede mną drzwi od strony pasażera. Usiadłam na wygodnym fotelu zapinając pas.
- Mogę włączyć radio?- Zapytałam spoglądając na Justina.
- Mhm – powiedział wjeżdżając na główną drogę.
W radio leciała właśnie piosenka, której nigdy wcześniej nie słyszałam, ale machałam głowa w rytm muzyki.
- Możesz podać mi papierosy? Są w schowku- powiedział Justin uderzając palcami o kierownicę.
- Nie – odpowiedziałam wpatrując się w widok przede mną.
- Hmm?- Spojrzał na mnie.
- To jest szkodliwe. Myślałeś kiedyś by to rzucić?
- Przestań i podaj mi tą paczkę, ale sam sobie wezmę.
Położyłam nogę tak by nie mógł otworzyć schowka.
- Caitlin przestań.
- Nie Justin.
- Sama paliłaś pamiętasz?- Uśmiechnął się szeroko.
- Jeden jedyny raz- powiedziałam przechylając głowę.
Justin pokręcił głową i skupił się na jezdni.
                                                             ***
Rozglądałam się po lotnisku szukając mojej przyjaciółki. Justin szedł obok mnie obejmując mnie ramieniem. Niska dziewczyna z dwie walizkami rozglądała się dookoła. Szybko do niej pobiegłam, a kilka łez spłynęło po moim policzku.
- Tak bardzo tęskniłam.
Przytuliłam ją mocno.
- Hej, nie mogę oddychać- zluzowałam uścisk i przewróciłam oczami.
- O, wow. To Twój chłopak?- Powiedziała wpatrując się w Justina.
Silne ramiona oplotły moją talię. Poczułam jego oddech na skórze głosy. Pochylił się i wyszeptał mi do ucha:
- Nie wiedziałem jak o to zapytać- te słowa sprawiły, że przez moje ciało przeszły dreszcze.
 Mój mózg potrzebował kilku chwil by przetworzyć zdobyte informacje.
- Tak, to mój chłopak- uśmiechnęłam się szeroko i pożyłam swoja dłoń na dłoni Justina.
______________________________
Dziś mija miesiąc od założenia bloga, a ma on już ponad 8,000 wyświetleń. Jesteście niesamowici! :D
Dziękuję za 13 komentarzy pod rozdziałem 14! :)
I jak podoba się Wam?^^
Kolejny już w środę. c: Życzę udanego powrotu do szkoły xoxo

12 komentarzy:

  1. Naprawdę świetne. Gratuluję duzej ilosci wyświetleń ♥ Oneemoreetiime

    OdpowiedzUsuń
  2. ASDFGHJKLKJHGFDASGHJKFGSKDJGJSLHGLFHLSG Jaram się tak bardzo że on i ona razem , jezu jezu jezuuuu *o*
    czyli są już razem c'nie, wszystko fajnie, ale JA CHCĘ CZEGOŚ WIĘCEJ ASDFGHJKLJHA WIESZ CO MAM NA MYŚLI PRAWDA? ;D

    CZEKAM NA NN ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. o boże *.* są razem *.* hshdhdsj <3 świetny rozdział <3 czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ONI SĄ RAZEM!! ASDFGHKLSDFGHKLSDFGHKWSDERFTGYUZXCVB *.*
    ROZDZIAŁ CUDNY!

    OdpowiedzUsuń
  5. ONI RAZEM XDDDDDD CHCE NASTĘPNYYYYYY XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny , czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hsbsvsnsklclvnsvjsvskso. ŚWIETNY ! ♥ ♥ ♥ / @foreverloveluke

    OdpowiedzUsuń
  8. jejku nareszcie są razem *.*

    OdpowiedzUsuń
  9. Okej, ten rozdział jest zajebisty!

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahah zajebisty :D ;* innego słowa nie mam, a z resztą akurat to słowo pasuje do każdego rozdziału ale staram się nie powtarzać :D

    OdpowiedzUsuń