Caitlin
2 miesiące później
- Co znaczy „rodzice zabrali mi kartę kredytową”? – powiedziałam do telefonu. Chodziłam po pokoi bez celu wysłuchując Isabell.
- Powiedzieli, że za dużo wydaję – mogłam wyobrazić sobie jak się wścieka.
Kochała zakupy i czasami mogło się zdarzyć, że wydała za dużo. Nie raz byłam tego światkiem kiedy pomagałam jej nosić stertę toreb z nowymi rzeczami.
- Może powinnaś ich zrozumieć – usprawiedliwiałam rodziców mojej przyjaciółki.
- Ale to nienajgorsze – mówiła.
- To co jej najgorsze? – usiadłam na skaju mojego białego łóżka.
- Kazali mi pracować – wiedziałam, że stała się czerwona ze złości.
Szeroko otworzyłam oczy. To niemożliwe. Isabell? Nie, nie, nie.
- Wow. Chyba naprawdę dużo wydałaś.
- Trooooszeczkę – przeciągnęła „o ‘’ brzmiała jak pięciolatka kiedy to robiła.
- Dasz radę. Wierzę w Ciebie.
- To tylko tydzień.
- Gdzie kazali Ci pracować? – zapytałam.
- Rozwożę pizzę i modlę się by nikt ze znajomych mnie nie widział – wyszeptała, a ja spróbowałam powstrzymać śmiech. Nie wyobrażam sobie tego. Za nic. Nigdy. Isabell rozwożąca pizzę. Czy to jakaś słaba komedia?
- Caitlin, mam prośbę.
Położyłam się na łóżko i zaczęłam bawić skrawkiem mojej koszulki.
- Tyler zaprosił mnie na randkę, a ja muszę zawieść jedną pizzę na Wilson Street. Błagam, błagam –prosiła mnie przez telefon.
- Nie możesz zrobić tego sama? To zajmie Ci kilka minut.
- No proszę. Zrobię wszystko o co kiedykolwiek mnie porosisz.
- To się nie trzyma kupy. Gadasz ze mną… więc gdzie jesteś?
- Pod Twoim domem.
- Naprawdę, Isabell…
- Proooszę.
Wstałam z łóżka i poszukałam mojej torby. Leżała przy nim więc szybko ją wzięłam i zarzuciłam na ramię.
- Dobra, już schodzę. Samochód moich rodziców stoi na dworze?
- Tak – odpowiedziała szczęśliwa, a ja uśmiechnęłam się pod nosem i rozłączyłam.
- Wychodzę. Zadzwonię. Cześć – powiedziałam wkładając na nogi czarne trampki.
Zobaczyłam samochód Isabell i podeszłam do niego otworzyłam drzwi od strony pasażera i zobaczyłam na nim białe pudełko. Spróbowałam stłumić śmiech ,a Isabell posłała mi mordercze spojrzenie. Gdyby wzrok mógł zabić już bym nie żyła.
- Hej, jestem tu by Ci pomóc – usprawiedliwiłam się.
- Doobra. Weź to i dostarcz na Wilson Street 154 – spojrzała przed siebie.
- Echem – uśmiechnęłam się szeroko – udanej randki.
- Dziękuję – odpowiedziała.
Zabrałam pudełko i ruszyłam w stronę swojego samochodu. Kiedy szyba w aucie Isabell się otworzyły.
- Caitlin, dziękuję. Jesteś wspaniałą przyjaciółką.
- Nie ma sprawy baw się dobrze.
***
Kiedy dotarłam pod wyznaczony wysiadłam z auta i przyglądałam się domowi który
stał przede mną. Był beżowy i schludny. Dach był o kila odcieni ciemniejszy. Ruszyłam w stronę drzwi które znajdowały się za czarną furtką. Nacisnęłam lekko guzik i rozległ się dzwonek .Spojrzałam na swoje zabrudzone czarne trampki. Czekałam jeszcze kilka sekund, aż drzwi otworzyły się. Podniosłam wzrok i ujrzałam szatyna w szarej bluzie pod którą była biała koszulka. Na nogach miał trochę opadające dżinsy. Chyba wiedziałam kto to.
- Caitlin? – spojrzałam na niego trochę zakłopotana.
- Em, cześć – uśmiechnęłam się lekko, a on zmarszczył brwi. Podałam mu pudełko z pizzą.
- Pracujesz?- zapytał nieco zbity z tropu.
- Nie… długa historia.
- Mamy czas – uśmiechnął się szeroko.
- Nie, ja właśnie… - Justin złapał moją rękę i pociągnął za nią. Mało brakowało, a przewróciłabym się o próg jego domu.
- Hej, co robisz?- zapytałam zdezorientowana.
- Tak jakby zapraszam Cię.
-Bardzo … oryginalne- zaśmiałam się cicho.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu w którym się znajdowaliśmy. Prawdopodobnie był to salon.
Przy ścianie stały dwie duże sofy na których było kilka poduszek. Przed nimi stał niski ,biały stół na którym stały świeczki i inne drobiazgi. Na ścianach wisiało kilka obrazów.
- Pięknie tu – wymamrotałam przyglądając się kominkowi w którym palił się ogień.
- Nie przesadzaj – powiedział i usiadł na kanapę. Poklepał miejsce obok siebie, a ja szybko je zajęłam.
- Więc.. – otworzył pudełko pizzy – Pracujesz?
- Nie już mówiłam – przegryzłam wargę.
- Dobra – udał ,że jest zły i poczęstował mnie pizzą. Spojrzałam na nią i znów na niego.
- Jadłam – Justin podniósł brwi. – Nie jestem głodna – powiedziałam rozbawiona.
- No dobra – wziął jeden kawałek, a resztę odłożył na stolik.
W telewizji leciał właśnie jakiś mecz, skrzywiłam się lekko. Chciałam by tego nie zauważył.
- Wiem, że za tym nie przepadasz- nie oderwał wzroku od ekranu. – Obejrzymy jakiś film, co? – spojrzał na mnie.
- Ta, jasne, czemu nie – wymamrotałam
Justin skakał po kanał telewizyjnych kilka minut, aż zatrzymał się na jednym. Leciał właśnie „Pamiętnik”.
- Uwielbiam to- powiedziałam zadowolona.
Spojrzałam na Justina, ale on ślepo wpatrywał się w ekran telewizora.
- Em, Justin wszystko, okej? – zapytałam kładąc rękę na jego ramieniu.
- Nic nie jest okej – powiedziała przez zaciśnięte zęby, wstając i udając się do kuchni.
Poszłam za nim jak mały porzucony szczeniaczek.
- O co chodzi, Justin? – wypaliłam bez zastanowienia.
Stał kilka minut wpatrując się w coś w oddali. Nie zamierzałam naciskać. Chciałam poczekać, aż sam zechce mi opowiedzieć. Poczułam ulgę kiedy usłyszałam niski głos:
- To był ulubiony fil Mayi.
Chciałam przypomnieć sobie kogoś kogo znam o takim imieniu, ale nikogo takiego nie znałam.
- Kim jest Maya, Justin?
Po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk jego śmiechu. Nie takiego szczerego… ironicznego śmiechu.
- Myślę, że bardziej na miejscu było by pytanie… Kim była Maya – powiedział opierając się o blat kuchenny.
_______________________________________________________
Czytasz= komentujesz ;)
Ponad 1000 wejść, dzięki, dzięki,dzięki!
Nawet nie wiecie jak się cieszę :D
Wiele osób pyta kiedy pojawi się kolejny rozdział, podajcie w komentarzu swojego twitter'a, a ja Was będę informować <3
Mam nadzieję,że znajdziecie chwilkę by dodać komentarz :)
Może chciałabyś zwiastun ? Zapraszam !
OdpowiedzUsuńmania-zwiast.blogspot.com
Kolejny niesamowity rozdział. Opowiadanie naprawdę mi się spodobało, nie mogę się doczekać następnego. :)
OdpowiedzUsuńo jezu na takim momencie skonczylas?!?!?! czytam dalej haha
OdpowiedzUsuńAjdndidndkfnd oj jdbdjdjj. *^O^*
OdpowiedzUsuńNo no jestem cała w napięciu :D powoli się przyzwyczajam że często kończy się na takich momentach bo sama zaczynam pisać ;p
OdpowiedzUsuńCZYTAM! ;*
Swietny
OdpowiedzUsuń