Ten
Caitlin
- Caitlin, wstawaj już dwunasta – moja mama potrząsnęła lekko moim ramieniem.
- Hmm, naprawdę?- powiedziałam nadal zaspana. Odwróciłam się na drugi bok.
- Poszłabyś do sklepu? Zabrakło mi kilku rzeczy.
- Ugh, co z samochodem? – otworzyłam oczy i przetarłam je.
- W warsztacie – odpowiedziała siadając na skrawku łóżka.
- Dobra, będę za dwadzieścia minut na dole.
Mama zeszła na dół zamykając za sobą drzwi. Przeciągnęłam się idąc w stronę łazienki. Po szybkim prysznicu ustałam przed lustrem i spojrzałam w nie. Chyba potrzebowałam trochę więcej czasu niż dwadzieścia minut. Ze szklanego kubka na umywalce wyciągnęłam swoją niebieską szczoteczkę do zębów. Związałam swoje włosy w koński ogon. Myślę, że teraz da się wejść do ludzi.
- Więc co jest tak bardzo potrzebne? – ziewnęłam.
Moja mama położyła listę na stole tuż obok jej portfela. Wpakowałam wszystko do małej torby na moim ramieniu. Ruszyłam w stronę drzwi kiedy wpadłam na tatę.
- Przepraszam – wymruczałam, a on radośnie się uśmiechnął i wskazał ręką bym przeszła.
Jednej rzeczy nie rozumiałam. Dlaczego wszyscy są tak szczęśliwi o tej porze? Ja niedawno wstałam i zdecydowanie nie było mi do śmiechu.
Szłam kilkanaście minut, aż dotarłam do jakiegoś sklepu. Napis przed drzwiami głosił „Tanie i wygodne zakupy” Jak tu ostatnio byłam przy kasie spędziłam więcej niż pół godziny. Czy naprawdę nikt inny nie zgłosił się do pracy? Tylko jakaś staruszka? Jestem pewna, że miała ponad osiemdziesiąt lat i nie bardzo potrafiła obsługiwać większość urządzeń. Pokiwałam głową i weszłam do sklepu drzwi same się przede mną otworzyły. Wzięłam koszyk i wyjęłam listę zakupów. Błądziłam po sklepie kilka minut zanim znalazłam produkty. Już prawie wszystko znajdowało się w koszyku. Właśnie miałam ruszać do kasy kiedy usłyszałam znajomy głos:
- Jazmyn, no proszę. Jesteśmy tu już tak długo. Czekoladowe czy truskawkowe ? – Justin trzymał w rękach dwa kartoniki mleka. Miał znudzoną minę.
Odwróciłam się by ukryć swoją. Kiedy przestałam chichotać podeszłam do nich. W jego koszyku siedziała przeurocza mała dziewczynka. Miała brązowe włosy i oczy.
- Ja bym wybrała czekoladowe – uśmiechnęłam się spoglądając na nich. Choć bardzo się różnili od razu było widać, że są rodzeństwem.
Justin spojrzał na mnie tak jak gdyby zobaczył Ufo. Pomachałam mu lekko ręką.
- Chcę cekoladowe, Justin – mała dziewczynka zapiszczała.
Justin posłał jej spojrzenie „ Nie mogłaś tak od razu?”
- Co Ty tu robisz?
- To sklep. Myślę, że zakupy – poniosłam brew.
- Zapomnijmy o tym – uśmiechnął się szczerze- Już kończysz?
- Tak, właściwie – wzięłam z górnej półki kartonik mleka i włożyłam do koszyka- skończyłam.
Podeszliśmy do kasy przy której była najmniejsza kolejka.
- Masz naprawdę uroczą siostrzyczkę- spojrzałam na małą Jazmyn na rękach Justina. Dziewczynka uśmiechnęła się słodko.
- Taaak – powiedział Justin dotykając swoim nosem małego noska siostry.
***
- Wróciłam – powiedziałam wchodząc do domu z ciężkimi torbami.
Moja mama chodziła po domu rozmawiając prze telefon. Wskazała ręką na miejsce gdzie miałam umieścić torby. Rozpakowałam zakupy i umieściłam wszystko na swoim miejscu. Kiedy skończyłam w moim brzuchu zaburczało. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 13.45. Postanowiłam, że to świetna pora by zrobić obiad. Sprawdziłam czy mam potrzebne produkty i położyłam wszystko na blacie.
- Pachnie ładnie – powiedziałam smażąc kawałki kurczaka na patelni. Przełożyłam go na talerze. Nakryłam do stołu i położyłam na nim misę z sałatką.
- Obiad! – krzyknęłam. Czułam się jakbym była mamą i wołała gromadkę swoich dzieci na obiad. Zachichotałam pod nosem. Wszyscy usiedliśmy do stołu i napełniliśmy swoje talerze.
- To pyszne, Caitlin – powiedział mój tata jedząc kurczaka.
- To tylko kurczak, tato- zachichotałam.
- Ale pyszny kurczak- uśmiechnął się, odwzajemniłam uśmiech.
Po skończonym obiedzie pobiegłam na górę i postanowiłam odrobić lekcję. Była to ostatnia pozycja rzeczy jakie chcę dziś robić. Nim się obejrzałam moja głowa spoczywała na twardych okładkach książek.
Caitlin
- Caitlin, wstawaj już dwunasta – moja mama potrząsnęła lekko moim ramieniem.
- Hmm, naprawdę?- powiedziałam nadal zaspana. Odwróciłam się na drugi bok.
- Poszłabyś do sklepu? Zabrakło mi kilku rzeczy.
- Ugh, co z samochodem? – otworzyłam oczy i przetarłam je.
- W warsztacie – odpowiedziała siadając na skrawku łóżka.
- Dobra, będę za dwadzieścia minut na dole.
Mama zeszła na dół zamykając za sobą drzwi. Przeciągnęłam się idąc w stronę łazienki. Po szybkim prysznicu ustałam przed lustrem i spojrzałam w nie. Chyba potrzebowałam trochę więcej czasu niż dwadzieścia minut. Ze szklanego kubka na umywalce wyciągnęłam swoją niebieską szczoteczkę do zębów. Związałam swoje włosy w koński ogon. Myślę, że teraz da się wejść do ludzi.
- Więc co jest tak bardzo potrzebne? – ziewnęłam.
Moja mama położyła listę na stole tuż obok jej portfela. Wpakowałam wszystko do małej torby na moim ramieniu. Ruszyłam w stronę drzwi kiedy wpadłam na tatę.
- Przepraszam – wymruczałam, a on radośnie się uśmiechnął i wskazał ręką bym przeszła.
Jednej rzeczy nie rozumiałam. Dlaczego wszyscy są tak szczęśliwi o tej porze? Ja niedawno wstałam i zdecydowanie nie było mi do śmiechu.
Szłam kilkanaście minut, aż dotarłam do jakiegoś sklepu. Napis przed drzwiami głosił „Tanie i wygodne zakupy” Jak tu ostatnio byłam przy kasie spędziłam więcej niż pół godziny. Czy naprawdę nikt inny nie zgłosił się do pracy? Tylko jakaś staruszka? Jestem pewna, że miała ponad osiemdziesiąt lat i nie bardzo potrafiła obsługiwać większość urządzeń. Pokiwałam głową i weszłam do sklepu drzwi same się przede mną otworzyły. Wzięłam koszyk i wyjęłam listę zakupów. Błądziłam po sklepie kilka minut zanim znalazłam produkty. Już prawie wszystko znajdowało się w koszyku. Właśnie miałam ruszać do kasy kiedy usłyszałam znajomy głos:
- Jazmyn, no proszę. Jesteśmy tu już tak długo. Czekoladowe czy truskawkowe ? – Justin trzymał w rękach dwa kartoniki mleka. Miał znudzoną minę.
Odwróciłam się by ukryć swoją. Kiedy przestałam chichotać podeszłam do nich. W jego koszyku siedziała przeurocza mała dziewczynka. Miała brązowe włosy i oczy.
- Ja bym wybrała czekoladowe – uśmiechnęłam się spoglądając na nich. Choć bardzo się różnili od razu było widać, że są rodzeństwem.
Justin spojrzał na mnie tak jak gdyby zobaczył Ufo. Pomachałam mu lekko ręką.
- Chcę cekoladowe, Justin – mała dziewczynka zapiszczała.
Justin posłał jej spojrzenie „ Nie mogłaś tak od razu?”
- Co Ty tu robisz?
- To sklep. Myślę, że zakupy – poniosłam brew.
- Zapomnijmy o tym – uśmiechnął się szczerze- Już kończysz?
- Tak, właściwie – wzięłam z górnej półki kartonik mleka i włożyłam do koszyka- skończyłam.
Podeszliśmy do kasy przy której była najmniejsza kolejka.
- Masz naprawdę uroczą siostrzyczkę- spojrzałam na małą Jazmyn na rękach Justina. Dziewczynka uśmiechnęła się słodko.
- Taaak – powiedział Justin dotykając swoim nosem małego noska siostry.
***
- Wróciłam – powiedziałam wchodząc do domu z ciężkimi torbami.
Moja mama chodziła po domu rozmawiając prze telefon. Wskazała ręką na miejsce gdzie miałam umieścić torby. Rozpakowałam zakupy i umieściłam wszystko na swoim miejscu. Kiedy skończyłam w moim brzuchu zaburczało. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 13.45. Postanowiłam, że to świetna pora by zrobić obiad. Sprawdziłam czy mam potrzebne produkty i położyłam wszystko na blacie.
- Pachnie ładnie – powiedziałam smażąc kawałki kurczaka na patelni. Przełożyłam go na talerze. Nakryłam do stołu i położyłam na nim misę z sałatką.
- Obiad! – krzyknęłam. Czułam się jakbym była mamą i wołała gromadkę swoich dzieci na obiad. Zachichotałam pod nosem. Wszyscy usiedliśmy do stołu i napełniliśmy swoje talerze.
- To pyszne, Caitlin – powiedział mój tata jedząc kurczaka.
- To tylko kurczak, tato- zachichotałam.
- Ale pyszny kurczak- uśmiechnął się, odwzajemniłam uśmiech.
Po skończonym obiedzie pobiegłam na górę i postanowiłam odrobić lekcję. Była to ostatnia pozycja rzeczy jakie chcę dziś robić. Nim się obejrzałam moja głowa spoczywała na twardych okładkach książek.
*__*
OdpowiedzUsuńświetne *.*
OdpowiedzUsuńŚwietne <3
OdpowiedzUsuń<3 super .
OdpowiedzUsuńbez komentarza <3
OdpowiedzUsuńcudny <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńjustin z jazzy >>>>>>>>>>>
OdpowiedzUsuńSwietne jak kazdy
OdpowiedzUsuńAWWWWWW. <3
OdpowiedzUsuń